Hej hej. Jak ja to zrobiłam, że skończyłam poszewkę na poduszkę, a zapomniałam ją opublikować? :D Nie wiem, ale już to nadrabiam. Tadaam!
Kolorowe kółeczka pokazywałam już dawno dawno, ale nie zdradziłam do tej pory, co z nich miało powstać. Kiedyś na jednym z blogów zobaczyłam kocyk (a może to była narzuta na łóżko?) w taki kropkowy wzór. Uduście mnie teraz, ale nie pamiętam dokładnego źródła. Pomyślałam wtedy, że zielone groszki będą idealnie pasować na moją nową poduchę tzw. "jaśka". Kolory na zdjęciu są trochu przekłamane, ale musicie mi uwierzyć, że są to trzy odcienie zielonego, kanarkowożółty i jasnobłękitny na beżowym tle (chociaż ja bym to nazwała bardziej "mocno rozcieńczoną mlekiem kawę inkę" :D). Akurat w salonie mamy żółte ściany i zielone zasłony, to chyba pasuje. :) No i jest mega wygodna.
Jeśli o kwestie techniczne chodzi... włóczka to nasz polski Kocurek firmy Arelan, szydełko rozmiar 3 (jak zwykle z resztą, do włóczki jeszcze nigdy innego nie używałam, jakoś tak zawsze wychodzi). Szydełkowy jest sam przód, naszyty na jasnozieloną poszewkę ze sklepu Jysk. Zapięcie z rzepa na całej długości - moja pierwsza przygoda z maszyną do szycia, dobrze, że się sama do niej nie przyszyłam. :)
Tak patrzę za okno i się zastanawiam, co z tą pogodą. Styczeń się kończy, tulipany i żonkile zaczęły mi w ogródku wschodzić, chodzę w jesiennych butach.. Mam nadzieję, że nie przyjdą mrozy w marcu i kwietniu, bo tego bym chyba nie zniosła. Wyczekuję słońca i prawdziwej wiosny!
Niżej wrzucam Wam kilka zdjęć. Te śniegowe obrazki to spacer po mojej wsi 5 lat temu w styczniu. Zdecydowana różnica, jeśli chodzi o obecne widoki za oknem. :D A zdjęcie wróbelków zrobione zostało teraz w Boże Narodzenie.. chyba się zleciały na obiad. ;)