24 grudnia 2013

Jarmark Bożonarodzeniowy w Krakowie



Święta, święta.. i zaraz będzie po świętach. Tak ten czas szybko leci.

Jarmark na krakowskim Rynku uwielbiam i co roku odwiedzam (przynajmniej kilka razy :) ). Te wszystkie kolory, zapachy, oscypek z grilla, kiełbaska i grzaniec, atmosfera świąt od końca listopada! Zbierałam się długo, by porobić zdjęcia między straganami, w końcu wczoraj mi się udało wyrwać z Lubym na dłuższy spacer. I dobrze, bo jarmark stoi jeszcze tylko przez dwa dni. Udało nam się z dniem trafić na rozdawanie 3metrowych choinek od RMF. :)


Ulica Floriańska.
  
Sukiennice i choinka na Rynku Głównym. 










 


A mnie nie pozostaje teraz nic innego, jak życzyć Wam wszystkim radosnych Świąt Bożego Narodzenia spędzonych w gronie osób, które kochacie, słodkich pierników, spokoju i odpoczynku od trudów codzienności, udanych prezentów i natchnienia twórczego oraz...



22 listopada 2013

Sweterek na drutach


Dawno nie pisałam, jakoś tak wyszło. Najpierw wyjazd, potem studia się zaczęły (ahh, ta nieszczęsna fizyka), ciągle sobie obiecywałam, że już zaraz zrobię kilka zdjęć i opublikuję. A czas płynął i płynął. Ale już się biorę za nadrabianie zaległości. :)
Ten ciepluchny zielony sweterek nie jest moją robotą. Jeśli chodzi o druty i szydełko, to mam dwie lewe ręce. Miałam kilka różnych podejść, wszystkie kończyły się tak samo - moimi nerwami i włóczką odrzuconą w kąt. Sweterek (w rzeczywistości jest jeszcze bardziej zielony niż na zdjęciach!) zrobiła dla siebie moja mama. Stwierdziła, że po nastu latach przerwy wróci do drutów, trza się jakoś odstresowywać po całym dniu użerania się z szefem. ;)



Sweterek jest skończony. Teraz mama robi dla mnie szalik i rękawiczki. Jakiś czas temu kupiłam sobie na zimę brązowo-kolorową czapkę z pomponem, ale w żadnym sklepie nie mogłam dopasować do niej szalika do kompletu. Skończyło się więc na zakupie trzech motków wełny. Cenowo dość drogo to wyjdzie, ale dla tego koloru.. Idealnie razem pasuje. :)




25 września 2013

Four-Way Florentine (cz. II)


Część drugą projektu uważam za zakończoną. I coraz bardziej mi się on podoba. :)

Miesiąc trzeci - marzec. Czyli fioletowo-brokatowa ramka dookoła gwiazdy. W sumie powinny być dwie ramki, ale z jednej zrezygnowałam. Poczekam, zobaczę, najwyżej dorobię ją.

Miesiąc czwarty - kwiecień. Różowe płatki będące kolejnymi ramionami gwiazdy.




15 września 2013

Four-Way Florentine (cz. I)


Ostatnio, przez zupełny przypadek, natknęłam się na bloga dotyczącego polskiego needlepointa. Bardzo mnie to urzekło! :) Najprościej mówiąc chodzi o to, że ochotnicy haftują obrazek, ale tak na prawdę nie wiedzą, jak będzie on w ostatecznej wersji wyglądał. Haftuje się od stycznia do grudnia, co miesiąc ujawniany jest przez prowadzącą jeden fragment schematu. Gotowy obrazek to niespodzianka na koniec roku.
Jako, że mamy już wrzesień, jestem kilka miesięcy do tyłu - ale co tam. :) Da się nadrobić.



Miesiąc pierwszy - styczeń. Należało przygotować materiał i nici w trzech grupach kolorystycznych. Monocanvy wprawdzie nie mam, ale zwykły len też się nadał. Jako nici wykorzystałam mulinę Ariadnę. Inspiracją do wyboru kolorów (róże, fiolety i zielenie) okazał się prześliczny wrzos z ogródka - w końcu mamy wrzesień. :) Potrzebna jest jeszcze metaliczna nić, w wolnej chwili muszę skoczyć do pasmanterii, bo nic takiego nie mam w swoich zbiorach. 



Miesiąc drugi - luty. Gwiazda Florentine zielono-fioletowa. Chyba dlatego urzekł mnie tegoroczny wzór... :)



Ciąg dalszy nastąpi.


16 sierpnia 2013

Pamiątka ślubna Oli i Tomka


Wesele, wesele i po weselu. :) Szykowałam się dłuugo, marzyłam, butelkowozieloną suknię zamawiałam specjalnie u krawcowej, wszystko starannie planowałam.. W końcu nie zawsze się trafia taka impreza na szesnastowiecznym zamku! Mieliśmy wynajęty pokój, prawdziwą zamkową komnatę, olbrzymi rubinowy apartament. Taka łazienka, jak tam, to mi się teraz po nocach śni! 



Panna Młoda miała suknię haftowaną i jest blondynką. Pan Młody, ciemnowłosy, w granatowym garniturze i czerwonej muszce, z takim samym uśmiechem, jak na obrazku. Co ciekawe, nie miałam bladego pojęcia, jakie będą mieli stroje na tą uroczystość (ani jak w ogóle wyglądają Młodzi, on jest wujkiem mojego Kochanego). Wcześniej wybrałam obrazek niż dotarły do mnie "przecieki" od babć. Ale trafiłam, prezent się bardzo spodobał! Zostaliśmy nawet uwiecznieni na filmie. :)



Schemat dostałam od Ani z Miękkich Kapci, od niej też "odgapiłam" ramkę z kwiatków i serduszek. Mam nadzieję, że nie będzie mi miała tego za złe. :)


6 sierpnia 2013

Białka Tatrzańska


Wakacje szybko przyszły i szybko się skończyły. Dziesięć dni w Białce Tatrzańskiej mignęło mi w kilka chwil. Na szczęście odpoczęłam od wszystkiego i nabrałam nowej siły do tworzenia! :) Trochę teraz pozanudzam zdjęciami, może ktoś przebrnie do końca.


Dolina Olczyska, w drodze na Nosal.


Dolina Kościeliska.


Czarny Staw Gąsienicowy i Hala Gąsienicowa.


Smreczyński Staw w pobliżu Hali Ornak.


Przełęcz między Kopami, w drodze na Halę Gąsienicową, w tle Giewont.


Segregacja śmieci w schroniskach, czyli w końcu ktoś się wziął za te góry śmieci.


No i nasi chłopcy! :) Czwartkowy etap Tour de Pologne biegł akurat przez Białkę Tatrzańską, zaraz obok domu, w którym wynajmowałam pokój.


Śliczne haftowane bluzeczki za równie śliczną trzycyfrową cenę, sprzedawane w Białce na straganie przy basenach termalnych (swoją drogą fajna sprawa, bilet kupiony przed 10 na dwie godziny za niecałe 30zł). Bardzo chciałam przygarnąć tą czarną ze stokrotkami i makami, ale jakoś portfelik mi nie ciążył. 


A tu już z wycieczki do zamku w Niedzicy. Urocza, wyhaftowana krzyżykami torebeczka jednej z ostatnich lokatorek zamku.


I olbrzymi gobelin, z tego samego zamku! Nie mam pojęcia, kto go wykonał, ale sporo serca włożył w wykonanie go. Jest na co popatrzeć.


Ostatni rzut oka na zamek i trzeba się zbierać do domu...


... wszyscy dojechali bezpiecznie. :) Tak przy okazji - poznajcie puchatą kulkę Panią Owcę, którą sprezentował mi mój Luby.


W sobotę Wielkie Wesele, a ja wciąż nie skończyłam prezentu dla Młodych, więc idę teraz podziubać krzyżyki. No i dalej nie mam kwadratowej ramki, schodziłam całą Ikeę i nic, kompletna pustka.

20 lipca 2013

Zakładka w sikorki


Ta zakładka powstała jakieś trzy miesiące temu. Zamiast się uczyć do bardzo ważnych egzaminów - robiłam sobie krzyżyki. Ale nie mogłam się powstrzymać, tak mnie urzekł ten wzór. :) Jest to moja pierwsza w życiu haftowana zakładka, więc może nie jest jakaś wybitnie piękna, ale dobrze spełnia swoją rolę.
Materiał to len z bazarku, mulina Ariadna wyszywana trzema nitkami, z tyłu żółty filc. Nie miałam pomysłu na inne (mniej koślawe) wykończenie.



Za tydzień wyjeżdżam w nasze kochane Tatry na prawie dwa tygodnie, więc mnie nie będzie. Należy mi się odpoczynek (pierwszy z dwóch, ha!) po całym roku ciężkiej harówki. Matura, egzaminy zawodowe, pierwsza praca, trochu się tego nazbierało... 
W końcu wakacje! :)



16 lipca 2013

Jak to się zaczęło?


Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, za siedmioma dolinami żyła sobie Mała Księżniczka...
A nie, to jednak nie ta bajka. :)

Mówiąc krótko - dziewczę ze mnie malutkie, już nie nastolatka, technik i studentka z Krakowa.
Haftem zainteresowałam się już w podstawówce. Nie pamiętam, co było pierwsze. Babcia - z zawodu krawcowa - dała mi zapas swoich mulin, a także igielnik w kształcie pomidorka. Ponad 20 nienapoczętych motków w kolorach pomarańczowy i brązowy oraz resztki w innych barwach. Wychowawczyni w szkole - nauczycielka plastyki - zwana przez wszystkich pieszczotliwie Ciocią Jagodzianką pokazała mi, jak się robi krzyżyki i podarowała pierwsze kawałki białej kanwy.



Potem kupiłam swój pierwszy nadrukowany szablon. Każdy krzyżyk w inną stronę, pełno supełków, ale to nie ważne. Liczy się to, że go w całości zrobiłam sam.



Drugi szablon leży do tej pory i czeka, aż go ktoś dokończy. Co jak co, ale do dużych gładkich powierzchni, to ja nie mam cierpliwości. Już nawet nie robiłam krzyżyków, tylko wzorki z książki o hafcie gobelinowym - mimo to i tak mnie to przerosło.



Raz z górki, raz pod górkę. Teraz jestem w trakcie trzech większych projektów.
Rok temu zaczęłam bieżnik na Boże Narodzenie, ale natłok nauki sprawił, że odstawiłam go na bok i sobie czeka. Druga praca to obrazek na ścianę do pokoju w kolorach z powyższego (i poniższego) zdjęcia. Trzecia praca to prezent na wesele, z którym wypadałoby się wyrobić do 10 sierpnia. Czy zdążę?